Łódź to miasto ze stosunkowo krótką historią, gdzie przemysłowe dziedzictwo przeplata się z nowoczesnością. Przekonali się o tym studenci i studentki pierwszego i drugiego roku Designu i Komunikacji Społecznej na zajęciach terenowych 23 października b.r., kiedy wraz prowadzącymi zajęcia mgr inż. arch. kraj. Marcinem Marciniakiem i dr inż. arch. Dżoaną Latałą-Matysiak  wysiedli z pociągu na stacji Łódź Fabryczna i zaczęli eksplorować przestrzenie miasta:)

Z niewielkiej osady Łodzia, która w XVI wieku liczyła zaledwie  około siedmiuset mieszkańców, Łódź wkrótce stała się miastem przemysłowym i głównym centrum włókiennictwa na terenach Królestwa, a nawet w Europie. W połowie wieku XIX liczyła już około 20 000 mieszkańców, a obecnie jest to duże prężnie rozwijające się miasto liczące około 750 tysięcy mieszkańców.

Pierwszym przystankiem na trasie było Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, mające swoją siedzibę w byłej fabryce Ludwika Greyera, zwanej Białą Fabryką. Zbudowana w latach 1835-1838 była pierwszym zakładem przemysłowym w mieście wyposażonym w maszynę parową. Wnętrza zakładu przemysłu bawełnianego, będące kiedyś miejscem pracy wielu ludzi, gdzie w ogłuszającym stukocie maszyn i często skrajnych warunkach zapylenia i wysokiej temperatury  powstawały słynne łódzkie tkaniny,  obecnie są przestrzenią muzealną z wieloma  eksponatami. Podczas zajęć terenowych można było prześledzić proces produkcji, historię powstawania wynalazków i urządzeń, dzięki którym możliwe było tkanie, aż do tych użytkowanych do lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Podczas prezentacji na wystawie stałej „Sala maszyn w ruchu” usłyszeliśmy hałas uruchomionych na czas pokazu maszyn, a także wiele ciekawostek z czasu świetności fabryki, między innymi o tym, jak dużo wypadków się zdarzało, jak niebezpieczna była to praca. Okazało się między innymi, że na terenie fabryki znajdowały się dzieci, czasem zupełnie małe, zabierane przez matki jeśli nie było możliwości pozostawienia ich w domu na czas pracy. Byli tam także mali robotnicy/robotnice – nieletni, którzy wspierali domowy budżet zarabiając skromną czwartą część standardowej wypłaty. Wspomnieć przy tym należy, że kobiety stanowiące większość zatrudnionych w zakładzie, zarabiały połowę stawki mężczyzn.

Na terenie Łódzkiego Parku Kultury Miejskiej – dawnego Skansenu Łódzkiej Architektury Drewnianej, mogliśmy wejść do wnętrz mieszkalnych i „cofnąć się w czasie” zaglądając do sypialni, salonów, miejsc pracy i wypoczynku mieszkańców dziewiętnastowiecznej Łodzi. Zrekonstruowane i przeniesione z różnych części miasta domy drewniane, usytuowano w taki sposób względem siebie, by można było poczuć się jak w dziewiętnastowiecznym mieście. Poszczególne mieszkania różniły się wystrojem wnętrz, wyposażeniem, wielkością, w zależności od statusu i pochodzenia właścicieli. Zainteresowało nas jednopokojowe mieszkanie rodziny żydowskiej, gdzie mieściło się dziewięć osób – jak radzono sobie z intymnością, jak spano po kilka osób np. dzieci – w jednym łóżku. W kolejnym zachwyciły nas sprzęty, na przykład filigranowy porcelanowy serwis do herbaty oraz samowar. Wystawa stała „Miasto-Moda-Maszyna” ukazuje jak duży wpływ na modę miała masowa produkcja  tkanin. Niektóre z przedstawionych na wystawie kreacji chętnie założyłyby na siebie  zarówno studentki, jak i prowadząca ; ).

Po intensywnym zwiedzaniu przestrzeni pofabrycznych wybraliśmy się do Muzeum Kinematografii, udało się nam zobaczyć ekspozycję zewnętrzną – niektóre rekwizyty użyte do produkcji filmu Kingsajz. Można było poczuć się jak mieszkaniec Szuflandii – dociekliwych odsyłamy do komedii Juliusza Machulskiego z 1988 roku, zwłaszcza, że zbliżają się długie jesienne wieczory. Zdjęcia do filmu kręcono głównie w Łodzi m.in. w willi Edwarda Hetschela przy ul. Wólczańskiej 17.

Ruszyliśmy dalej, przechodząc przez  wytyczony w pierwszej połowie XIX wieku ośmioboczny Nowy Rynek, zwany obecnie Placem Wolności, skąd przeszliśmy do bardzo nietypowej przestrzeni zwanej Pasażem Róży. Elewacje kamienic miejskich zazwyczaj bywają szare, a wnętrza  podwórek dzielnic miast przemysłowych – ciemne i ponure. Tu przestrzeń okazała  się zupełnie inna – elewacje zostały pokryte kawałkami luster, które odbijając zarówno światło słoneczne, jak i postacie osób przechodzących, zmieniały się nieustannie, tworząc niesamowitą atmosferę. Jest to projekt Joanny Rajkowskiej, artystki, która w taki nietypowy sposób przedstawiła historię choroby nowotworowej swojej córki Róży. Długa droga od utraty wzroku do odbudowania siatkówki oka dziewczynki po chemioterapii wtopiła się w miasto. Historia choroby zapisana jest na ścianach budynków, to drugie dno iskrzących się  tysiącami kawałków luster elewacji – dla osoby postronnej jedynie interesujące tło do zrobienia sobie selfie. Design ma bardzo różne oblicza.  

Na zakończenie zajęć pozostawiliśmy słynną z rewitalizacji łódzką Manufakturę – obecnie tętniące życiem centrum miasta, gdzie przestrzenie przeznaczone są na gastronomię, handel i rozrywkę. Jest to swoista wizytówka Łodzi, która ze swojej poprzemysłowej historii „wyciągnęła” w drodze rewitalizacji to, co najlepsze. W Manufakturze nie było zbyt wiele czasu, kto zdołał, kupił coś do jedzenia i trzeba było wracać. Po zajęciach część studentów i studentek na własną rękę wybrała się  na dalszą eksplorację  zakamarków miasta 😉

Tempo mieliśmy intensywne –  ale wszystko po to by jak najwięcej doświadczyć i zobaczyć – design oraz rozwiązania projektowe,  przestrzeń miasta o różnych obliczach –  wszystko to może być inspiracją w przyszłych pracach projektowych.

Zajęcia odbyły się w ramach przedmiotów Przestrzenie miasta: człowiek, kultura, polityka oraz Design: historia, koncepcje, zastosowania I. Zapraszamy na kolejne relacje oraz zajęcia w terenie  🙂